Tym, co w Twoim duchu powoduje to straszne opuszczenie, jest szczególna łaska, której Bóg udziela tylko duszom, która chce wynieść na wyżyny zjednoczenia mistycznego. Tak jest, moja droga Rafaelino. Przerażenie i lęk, które ta łaska budzi w biednej duszy, są, jeśli się nie mylę, oznaką tego.
Taka łaska jest bardzo prostym światłem, jasnym i przepięknym, które gdy zaleje biedną duszę, z początku nieprzygotowaną na nie i niezdolną do jego przyjęcia, wywołuje takie właśnie efekty, które teraz w sobie dostrzegasz. Żeby Ci to potwierdzić, albo raczej dać porównanie, które zresztą nic z tą sprawą nie ma wspólnego, powiem Ci o człowieku chorym na oczy. Gdy taki patrzy na światło, sprawia mu to ból i byłby może nawet skłonny uznać słońce za wroga oczu. Tymczasem, zgodnie z powszechnym zdrowym rozsądkiem, wszyscy wolą słońce niż ciemności, wszyscy mówią, że słońce jest dobre, bardzo dobre. Jednak człowiek chory na oczy woli ciemności niż słońce i w tym ostatnim upatruje swego głównego wroga. [...].
Powiem na koniec, że to samo dzieje się z duszą, gdy ją zaleje tego rodzaju światło. Jest ona niemal chora i absolutnie nieprzygotowana na przyjęcie tego nadprzyrodzonego światła, dlatego biedaczka, zalana tym światłem, doznaje przerażenia i lęku w swej istocie, we władzach pamięci, umysłu i woli. To przerażenie i lęk są pośrednio odczuwane również w wewnętrznych zmysłach ciała. Kiedy jednak dusza stopniowo wraca do zdrowia i uwalnia się od swej niedyspozycji, wtedy od razu zaczyna odczuwać zbawienne skutki tej nowej łaski.
G. Pasquale, 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz