Dowiedziałem się o Ojcu Pio z biuletynu „Módl się, ufaj i nie martw się", który znalazłem w kruchcie kościoła pw. Dobrego Pasterza w San Diego. Chodzę tam na nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy i kiedy pewnego wtorkowego wieczora w czasie nabożeństwa spojrzałem na jej obraz, miałem wrażenie, że patrzy na mnie Ojciec Pio.
W lutym 2006 roku po gwałtownej kłótni z siostrą dostałem udaru krwotocznego. Leżałem nieprzytomny na podłodze, kiedy przyjechała karetka i zabrała mnie do szpitala. Wylew krwi do prawej części mózgu sprawił, że lewa strona mojego ciała była sparaliżowana. Nie było wiadomo, czy przeżyję noc. Spędziłem trzy tygodnie na oddziale intensywnej terapii, pogrążony w śpiączce, a neurochirurdzy oznajmili moim bliskim, żeby szukali dla mnie domu opieki, bo nawet jeśli się wybudzę, będę przypominał warzywo. Wyszedłem jednak ze śpiączki i nie miałem żadnych trudności w mówieniu czy poruszaniu się. W czasie pobytu w szpitalu czułem, że zawsze są przy mnie Ojciec Pio i Matka Boża.
Danilo Ganzon
D. Allen, Módl się..., Wyd. Esprit, Kraków 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz