„Jak wielkim cudem jest wzrok!"

(por. „La Casa Soltievo deila Sofferenza", 9/1977; stosowany późnej skrót: „La Casa", nr i rok)

Było to kilka lat po zakończeniu II wojny światowej. W Genui, we Włoszech, mieszkała rodzina Eleny i Edoarda Scalitich. Było to dobre małżeństwo; mieli trójkę dzieci. Ich strapieniem było to, że najmłodszy syn, uczęszczający do szóstej klasy szkoły podstawowej miał od dzieciństwa kłopoty ze wzrokiem. Niedowidział. Po badaniach w klinice okulistycznej wydano opinię, która wydawała się być strasznym wyrokiem: nie ma szans na wyleczenie. Zdaniem lekarzy nastąpiło uszkodzenie spojówek jednego oka przy porodzie. Również drugie oko było zagrożone. Trzeba się liczyć ze ślepotą, mówili lekarze. Byl to cios w serce tych bogobojnych ludzi. Zastanawiali się, dlaczego ich spotkało takie doświadczenie? Mimo wszystko ufali Bogu i starali się godzić z Jego wolą.

Tak nadszedł Rok Jubileuszowy 1950, ogłoszony przez Ojca świętego Piusa XII. W tej sytuacji oboje postanowili wybrać się do Rzymu, aby zyskać odpust Roku Świętego i jeszcze raz zawierzyć swoją rodzinę Bożej Opatrzności. Dzieci pozostawili pod troskliwą opieką dziadków, a sami wybrali się w daleką podróż. Zaplanowali tygodniowy pobyt w Wiecznym Mieście tak, aby byl czas na modlitwę i na zwiedzanie.

Po przyjeździe do Rzymu najpierw nawiedzili Bazylikę św. Piotra, a potem także niektóre ważniejsze świątynie stolicy chrześcijaństwa. Pewnego dnia obojgu przyszła do głowy myśl, aby wybrać się do Ojca Pio, o którym słyszeli wiele dobrych rzeczy, że jest cudotwórcą, że za jego przyczyną dokonują się nawrócenia i uzdrowienia chorych. Chcieli go prosić, aby modlił się za nich, zwłaszcza za ich syna. Może Pan wysłucha jego modlitwy?

Do San Giovanni Rotondo dotarli późno w nocy. Choć byli zmęczeni, postanowili się dostać do kościoła. Niestety o tej porze świątynia była zamknięta. Ponieważ noc była ciepła, pozostali na placu i modlili się wraz z innymi o łaskę tak dla nich szczególną. Gdy wczesnym rankiem otwarto kościół, weszli do środka, aby uczestniczyć we Mszy świętej celebrowanej przez Ojca Pio. Byli jak wszyscy głęboko wzruszeni. Oboje myśleli o spowiedzi u Ojca Pio. Czy to się uda? Jak mu to wszystko powiedzieć?

O wyznaczonej porze Ojciec Pio zaczął spowiadać wiernych. Edoardo ustawił się w kolejce. Gdy ukląkł przy kratkach, Ojciec Pio zaskoczył go pytaniem: „Czego chcesz, o co chciałeś prosić?". Edoardo odpowiedział: „Ojcze, chciałem się wyspowiadać, otrzymać odpuszczenie grzechów". Ojciec Pio: „Czy tylko to?". Wtedy Edoardo wyznał to, co mu leży na sercu. „Tylko mów krótko, bo szkoda czasu" - wtrącił się Ojciec Pio.

Po udzieleniu rozgrzeszenia Ojciec Pio kazał mu podejść, ujął jego ręce i powiedział: „Synu, módl się, wierz i ufaj!" i mu pobłogosławił. W serce Edoarda wstąpiła nadzieja. Do spowiedzi przestąpiła także jego żona Elena. Później mąż podzielił się z nią radą otrzymaną od Ojca Pio. Oboje dłuższy czas modlili się w kościele i z otuchą w sercu wrócili do dalekiej Genui. Tu trwali żarliwe na modlitwie razem z rodziną. Mimo wszystko zdrowie syna się nie poprawiało. Przypominali sobie słowa Ojca Pio: „Módl się, wierz i ufaj", które potraktowali jak nakaz. W rozmowach zastanawiali się: jak winni wyrazić swoją wiarę, jak ufać, gdy nie ma znaku nadziei? Mimo wszystko lekturą Pisma Świętego umacniali swoją wiarę. Kiedyś natrafili na 11 rozdział Listu do Hebrajczyków, w którym Autor podawał przykłady wiary. Jeśli Abraham uwierzył „wbrew nadziei", to czyż nie powinniśmy czynić tak samo?

Tak minął miesiąc od powrotu z San Giovanni Rotondo. Dziecko dalej niedowidziało, a nawet stan się pogarszał. Aż tu pewnego dnia chłopak zawołał: „Mamo, tato, ja widzę także na to drugie oko!". Dla sprawdzenia przymknął zdrowe oko i tym chorym zaczął czytać. Wdzięczni rodzice jeszcze bardziej wzmogli modlitwę. Dziękowali za laskę uzdrowienia syna.

Po kilku latach zmarł Edoardo. Elena wraz z dorosłymi już dziećmi przeniosła się do Rzymu. Mottem ich życia były słowa Ojca Pio: „Wierzyć, modlić się i ufać". Słowa te starała się wpoić w swoje dzieci jako program życia. Pewnego dnia wybrali się wszyscy razem do Ojca Pio. Gdy się spotkali, Elena wyraziła podziękowanie Ojcu Pio za wyjednaną łaskę, a on położył swą rękę na głowie każdego z nich i powiedział: „Razem dziękujmy Bogu, bo On jest dobry i jeszcze obficiej udziela łaski tym, którzy Mu wierzą, modłą się do Niego i Mu ufają". I te słowa stały się programem na życie.

O. Gracjan F. Majka OFMCap, Uzdrowienia za wstawiennictwem świętego Ojca Pio, Kraków 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz