Nasze ziemskie życie zamiera w nas stopniowo i w ten sam sposób trzeba uśmiercać w sobie niedoskonałości. Dla znoszących je dusz pobożnych mogą one być z pewnością także źródłem zasług i potężnym bodźcem do zdobywania cnót, gdyż pozwalają coraz lepiej uświadamiać sobie, jaką straszliwą nędzą jesteśmy, oraz pobudzają nas do ćwiczenia się w pokorze i pogardzie dla samego siebie, w cierpliwości i staranności.
Nie wiem, mój Synu, jakie wrażenie na Twojej duszy zrobiły te moje kiepskie słowa, wszystko to pisałem jednak u stóp Ukrzyżowanego. Kiedy to czyniłem, czułem w sobie mocne bicie serca, bo wydawało mi się, że powodem znacznej części minionych niepowodzeń były Twoje wielkie przygotowania. Kiedy następnie stwierdziłeś, że wyniki były mizerne, a siły niewystarczające do zrealizowania tych pragnień, planów i idei, wtedy zwaliły się na Ciebie zgryzota i niecierpliwość, niepokoje oraz zamęt w myślach i sercu. Z tego zrodziły się wszystkie owe trudności, przygnębienie, nikczemność i dolegliwości serca. Jeśli to wszystko prawda, a przecież w rzeczywistości tak było, bądź odtąd roztropny, stąpaj mocno po ziemi, ponieważ na głębokim morzu dostajesz zawrotów głowy i konwulsji.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz