Moje Córki, trzeba pamiętać o tym, co odziedziczyliśmy po naszych pierwszych rodzicach - Adamie i Ewie. Miłość własna nigdy nie umiera wcześniej niż my sami; ona nam będzie towarzyszyła do samego grobu. Mój Boże, jakież to nieszczęście, Córeczki moje, dla nas, biednych synów Ewy! Dopóki jesteśmy na tym nędznym wygnaniu, trzeba zawsze pamiętać o jej odczuwalnych atakach i sekretnych praktykach. Co więc mamy począć?
Może mamy się zniechęcać, tracić odwagę i zrezygnować z drogi do nieba? Nie, Córki najukochańsze, nabierzmy odwagi. Wystarczy, że aktem woli świadomej, silnej i stale podtrzymywanej, nie będziemy się z tym zgadzać.
Ta cnota świętej obojętności jest tak wspaniała, że nie może jej posiąść nasz stary człowiek, zmysłowa natura i ludzka natura w swych przyrodzonych władzach. Nie był do tego zdolny nawet Pan nasz, który jako Syn Adama - mimo iż wolny od grzechu i od jakiegokolwiek do niego przywiązania - w swej części zmysłowej i w swoich ludzkich władzach, absolutnie nie posiadał tej świętej obojętności i nawet nie chciał umierać na krzyżu. Była ona zastrzeżona wyłącznie duchowi, władzom przenikniętym łaską - inaczej mówiąc: Jemu samemu, jako Człowiekowi łaski, nowemu Człowiekowi.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz