Przede wszystkim wyznaję, że dla mnie jest wielkim nieszczęściem, iż nie potrafię wyrazić i wyrzucić na zewnątrz całego tego zawsze płonącego wulkanu, który mnie pali i który Jezus umieścił w tym maleńkim sercu.
Wszystko streszcza się w jednym: pożera mnie miłość Boga i miłość bliźniego. Bóg jest zawsze obecny w moich myślach i wyryty w sercu. Nigdy nie tracę Go z oczu. Podziwiam Jego piękno, Jego uśmiechy i niepokoje, Jego miłosierdzie i pomstę - albo lepiej: Jego surową sprawiedliwość.
Możesz sobie wyobrazić, jakie uczucia miotają moją biedną duszą, pozbawioną własnej woli, mającą związane władze duszy i ciała.
Wierz mi, Ojcze, że te wybuchy gniewu, które niekiedy przeżywałem, mają przyczynę właśnie w tym ciasnym - nazwijmy je szczęśliwym - więzieniu.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz