Mój Ojcze najdroższy!
Chciałbym choćby na chwilę tylko odsłonić przed Tobą me wnętrze, żeby Ci pokazać ranę, którą najsłodszy Jezus z miłości otworzył w moim sercu. W końcu znalazło Kochającego, i tak się w Nim rozmiłowało, że nie potrafi Go już rozgniewać.
Znasz już tego Kochającego. On nigdy się nie gniewa na tych, którzy Go obrażają. Liczba doznanych dowodów Jego miłosierdzia, napełniających moje serce, jest nieskończona. Moje serce przyznaje, że naprawdę nie ma się czym przed Nim chlubić. Umiłował mnie i wybrał spośród tak licznych stworzeń!
Kiedy Go pytam, co takiego uczyniłem, żeby zasłużyć na tak wielkie pociechy, On się do mnie uśmiecha i powtarza mi, że takiemu orędownikowi niczego się nie odmawia. W zamian prosi mnie tylko o miłość - czy może jednak nie jestem Mu jej winien z samej wobec Niego wdzięczności?
O, mój Ojcze! Gdybym tak mógł jemu sprawiać radość równie wielką, jaką On mi sprawia! On tak się zachwycił mym sercem, że cały płonę Jego Boskim ogniem, Jego ogniem miłości. Czym jest ten ogień, który całego mnie ogarnia? Ojcze mój, jeśli Jezus daje nam tyle szczęścia na ziemi, to co będzie w niebie?!
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz