Każdy najmniejszy błąd, który popełniam, jest dla duszy mieczem boleści przeszywającym jej serce. Są chwile, w których gotów jestem zawołać razem z Apostołem, chociaż - niestety! - nie z taką samą doskonałością: „Już nie ja żyję" (Ga 2,20), lecz czuję, że jest we mnie Ktoś inny.
Innym skutkiem tej łaski jest fakt, że życie staje się dla mnie okrutną męczarnią i jedyną pociechę znajduję w pragnieniu życia dla miłości Jezusa. Niestety, mój Ojcze, mimo tego pocieszenia, udręka, jakiej niekiedy doznaję, jest nieznośna, gdyż dusza pragnie, żeby całe moje życie było usiane krzyżami i prześladowaniem.
Same czynności naturalne - jedzenie, picie i spanie - są dla mnie niemałym ciężarem. W tym stanie dusza jęczy, ponieważ godziny mijają jej zbyt wolno. Pod koniec każdego dnia czuje się jakby uwolniona od wielkiego ciężaru i podniesiona wewnętrznie. Zaraz jednak czuje, że ogarnia ją ponownie głęboki smutek na myśl, że czekają ją jeszcze liczne dni wygnania, i właśnie w takich chwilach dusza ma ochotę wołać: „Życie, jakże ty jesteś dla mnie okrutne! Ty nie jesteś już dla mnie życiem, lecz udręką! O, śmierci! Nie rozumiem, kto może się ciebie lękać - przecież dzięki tobie otwiera się życie!".
Zanim Pan mnie obdarzył tą łaską, żal za moje grzechy, udręka doznawana na widok tak wielkiej obrazy Pana i wezbrane w mym sercu uczucia wobec Boga, nie były tak intensywne, żeby mnie mogły doprowadzić do wyjścia z siebie. Kiedy ten ból wydawał mi się czasem nie do zniesienia, byłem zmuszony głośno krzyczeć i nie mogłem się od tego powstrzymać. Jednak po otrzymaniu tej łaski ból stał się jeszcze ostrzejszy, tak że zdawało mi się, że serce przebite zostało na wylot.
Teraz zdaje mi się, że zaczynam rozumieć, na czym polegało męczeństwo naszej najukochańszej Matki - co wcześniej było dla mnie niejasne. O, gdyby ludzie pojęli to męczeństwo! Któż zdołałby współcierpieć z tą naszą, tak drogą, Współodkupicielką? Kto by Jej odmówił tytułu Królowej Męczenników?
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz