Powiedz mi: Czy jest możliwe, żeby Jezus był daleko od Ciebie wtedy, gdy modlisz się do Niego, gdy Go szukasz, a nawet - nie bójmy się tego powiedzieć - posiadasz Go? Czy jest możliwe, żeby dusza, która razem z Nim jest na krzyżu, nie miała w sobie Boga? Przecież On powiedział, że jest razem z duszą w jej utrapieniach - a słowo Jego jest nieomylne: „Będę z nim w utrapieniu" (Ps 91,15). Jak to możliwe, żeby źródło wody żywej wypływające z serca Bożego było daleko od duszy, która biegnie do niego jak spragniony jeleń? Prawdą jest, że ta dusza może nawet w to nie wierzyć, bo cały czas trawi ją nieugaszone, niezaspokojone pragnienie. Co to ma jednak do rzeczy? Czy to argument, że ta dusza nie posiada Boga? Absolutnie nie!
Coś takiego się zdarza, ponieważ dusza nie dotarła jeszcze do kresu swej podróży, jeszcze się całkowicie nie zanurzyła w wiekuistej krynicy Bożej miłości - to bowiem nastąpi dopiero w królestwie chwały. Dlatego chętnie przychodźmy do tego źródła wody żywej, by ugasić pragnienie, i zawsze idźmy do przodu drogami Bożej miłości. Bądźmy jednak przekonani, moja Córko, że tu, na ziemi, nasze dusze nigdy nie będą w pełni nasycone. Więcej nawet: biada nam, gdybyśmy w to uwierzyli wtedy, gdy jeszcze nie ukończyliśmy biegu, to bowiem byłby znak, że w swoim przekonaniu osiągnęliśmy już nasze przeznaczenie i bylibyśmy w błędzie.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz