Radujmy się, bo nadejdzie dzień, w którym będziemy śpiewać naszemu najsłodszemu Ukochanemu; będzie to najsłodszy odpoczynek wszystkich serc rozkochanych w Jego pięknie i najradośniejsze hymny. Radujmy się, powiadam, bo nadejdzie dzień - mam taką nadzieję! - w którym nasze serce nie będzie już rozdzierane okrutnymi wyrzutami sumienia, że nie dość kochało słodkiego Zbawiciela.
Tymczasem przygotowujmy się do tego wielkiego dnia i jeśli dobrze życzymy Jezusowi, otrząśnijmy się raz jeden i niech od nas daleko będzie wszystko, co trąci światem. Pomyślmy, że, jak mówi św. Paweł, wszystkie udręki tego świata nieporównywalne są z oczekującą nas wielką chwałą (zob. Rz 8,18). Pomyślmy, że Boski Oblubieniec, nie poprzestając na owej najwyższej nagrodzie za naszą miłość, której nam udzieli w przyszłym życiu, pragnie nam dać jej przedsmak także już w tym. Niech Pan pozwoli nam zrozumieć, jak wielkim szczęściem jest dla duszy rzucić się w Jego ramiona i zawrzeć z Nim przymierze w tych słowach: „Mój miły jest mój, a ja jestem jego" (Pnp 2,16); niech on myśli o mnie, a ja będę o nim myślała.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz