Dusza ta, pałająca tak wielką miłością do Boga, wcale się za taką nie uważa. Jest przekonana, że Go wcale nie kocha, i im większe biedaczka czyni wysiłki, żeby Go pokochać, wydaje się jej, że Pan nie tylko że nie przyjmuje jej miłości, ale ją wręcz odrzuca.
Z tego powodu w jej sercu rodzi się mocne przekonanie, że jest na zawsze odrzucona przez Boga i nie ma nadziei, że On jeszcze kiedyś do niej powróci. Żywiąc takie przekonanie, dusza jednak nie rozpacza. Tym częściej woła do Boga, częściej puka do bramy Boskiego Gościa, mimo przekonania, że nigdy nie zostanie ona otwarta, a niebo nigdy już nie przychyli się do jej próśb.
Biedaczka! Jakże sobie ona poradzi? Kto w rzeczywistością nią kieruje? Otóż powinna nabrać przekonania, że Bóg, który jej zdaniem jest od niej daleko, jest w istocie w jej wnętrzu i działa w niej z równie skuteczną miłością, jak w pozostałych stworzeniach.
Tak właśnie pokrótce scharakteryzowałbym obecny stan Twojej duszy. Do Ciebie należy pogodzenie się z tym i błogosławienie ręki, która prowadzi Cię tak rzadko spotykaną drogą - tak, rzadką, lecz najpewniejszą i obfitującą w owce dla Twego ducha. Bądź pewna, że chociaż niebo wydaje Ci się ciemne, gęsto pokryte chmurami, to jednak w Twoim duchu jest ono pogodne. Nie widzisz jego jasności, nie możesz, a nawet nie powinnaś jej widzieć, bo tak chce Bóg i tak jest lepiej dla Twojej duszy. Kiedyś pogodne niebo powróci - zapewniam Cię o tym w Panu i wraz z Panem.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz