Moja modlitwa tak zazwyczaj wygląda: Gdy tylko się do niej zabieram, czuję od razu, że moją duszę wypełnia głęboki pokój, którego nie sposób wyrazić słowami. Zawieszone zostaje działanie zmysłów; jedynie słuch niekiedy nadal działa, jednak ten zmysł zazwyczaj nie sprawia mi trudności i muszę wyznać, że nawet gdyby wokół mnie panował największy harmider, w najmniejszym stopniu mi to nie przeszkadza. Domyślasz się, że rzadko tylko udaje mi się na modlitwie pracować umysłem.
Zdarzają mi się często momenty, że zawsze we mnie obecna nieustanna pamięć o Bogu, zostaje zawieszona, a wtedy czuję się, jakby Pan mnie dotykał w głębi duszy, i to w sposób tak dojmujący i słodki, że w takich chwilach najczęściej nie mogę się powstrzymać od łez: bolą mnie moje niewierności, wzrusza świadomość posiadania Ojca tak dobrego i delikatnie przypominającego mi o swej obecności.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz