Wydaje mi się, że Jezus nieustannie na mnie patrzy. Jeśli się kiedyś zdarza, że tracę poczucie obecności Boga, od razu czuję, że Pan mnie przywołuje do porządku. Nie potrafię wyrazić tego głosu, którym mnie przywołuje, wiem jednak, że jest bardzo przenikliwy, a dusza, która go słyszy, niemal nie jest w stanie się mu oprzeć.
Nie pytaj mnie, Ojcze, dlaczego jestem pewny, że w tym widzeniu ukazuje mi się Pan, mimo iż niczego nie widzę oczami ani ciała, ani ducha; nie pytaj, bo nie wiem tego i nie mogę nic więcej powiedzieć ponad to, co powiedziałem. Mogę powiedzieć tylko to: Ten, który stoi po mojej prawej stronie, to Pan i nikt inny, i zanim jeszcze mi to powiedział, mój umysł miał niezachwianą pewność, że to był On.
Łaska ta wyświadczyła mi wielkie dobrodziejstwo. W duszy panuje nieustannie wielki pokój; czuję trawiące mnie ogromne pragnienie podobania się Bogu; odkąd Pan udzielił mi tej łaski, czuję głęboką pogardę do wszystkiego, co nie pomaga mi zbliżyć się do Boga. Czuję nieprawdopodobne zmieszanie z powodu tego nierozumienia, skąd przyszło do mnie to dobrodziejstwo.
W mojej duszy jest wielka potrzeba wyrażania wdzięczności Panu, za udzielenie jej tej łaski bez żadnej z jej strony zasługi. Jest nie tylko daleka od uważania się z tego powodu za wyższą od innych dusz; przeciwnie, jest przekonana, że gorzej służy Panu niż ktokolwiek inny na całej ziemi, gdyż przez tę łaskę Pan dał duszy tak wielką jasność, że czuje się zobowiązana bardziej niż inne dusze do służenia swemu Stwórcy i miłowania Go.
Za: G. Pasquale, 365 dni z Ojcem Pio, W drodze, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz