Poprzedniego piątku byłem w kościele i odprawiałem dziękczynienie po Mszy, gdy nagle poczułem, że serce zraniło mi ogniste żądło, i byłem przekonany, że umrę.
Brak mi odpowiednich słów, żeby Ci wytłumaczyć siłę tego płomienia; naprawdę czuję, że nie potrafię znaleźć odpowiednich wyrazów. Czy wierzysz w to? Dusza, ofiara tych pociech, staje się niema. Zdawało mi się, że jakaś niewidzialna siła wtłacza mnie całego w ten ogień... Boże mój, jak potężny to ogień! Jaka to słodycz! Wiele razy doświadczałem takich uniesień miłości i przez pewien czas pozostawałem wtedy jakby poza tym światem. Niekiedy ogień ten było słabszy; tym razem jednak jeszcze chwila, jeszcze jedna sekunda dłużej, a moja dusza odłączyłaby się od ciała i poszła razem z Jezusem.
O, jakaż to piękna rzecz, stać się ofiarą miłości!
źródło: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz