19 czerwca

Gdzie mam znaleźć mojego Boga? Gdzie jest miejsce dla tego biednego serca, które - czuję to - chciałoby się wyrwać z piersi? Szukam Go bez przerwy, jednak nie mogę znaleźć; pukam do serca Boskiego więźnia, ale On mi nie odpowiada. Co to może oznaczać? Czy to moja niewierność uczyniła Go tak nieugiętym? Czy mogę liczyć na miłosierdzie i na to, że w końcu wysłucha mojego wołania, czy też powinienem odrzucić tę nadzieję? O Boże, spraw, żeby ten mój obrzydliwy upór został w końcu złamany. Dobro Ty moje! Chciałbym wreszcie kochać Cię tą miłością, której się domagasz. Chciałbym Cię wreszcie znaleźć po tym mozolnym i rozdzierającym szukaniu.

Ojcze mój! Duch mój jest nagi i opuszczony; jałowe i wyschnięte to serce, stworzone dla Boga; nie chcą już niemal poruszyć się ku Temu, który je w swej dobroci stworzył. Kiedy szalejąca nawałnica sięga szczytu, a przelewająca się miara mej nędzy mnie przytłacza, wtedy znika niemal całkowicie wiara i nie potrafię się wznieść na szczęsnych skrzydłach nadziei, cnoty tak nieodzownej dla zdających się całkowicie na Boga. Ach! Nie mam miłości, bo miłość do mojego Boga jest następstwem pełnego poznania przez aktywną wiarę, w której dusza się zanurza, zostaje odtworzona, zdaje się na Niego i odpoczywa - jeszcze w słodkiej nadziei. Nie mam miłości bliźniego, ponieważ jest ona następstwem tamtej; gdy nie ma pierwszej, z której życiowe soki spływają aż do gałęzi, każda gałąź obumiera.

za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz