4 listopada

Starajcie się, moje Córki, jak najlepiej i bez nadmiernego niepokoju, czynić to, co macie obowiązek i chcecie czynić; wykonujcie to dokładnie. Kiedy jednak skończycie, już o tym nie myślcie; myślcie raczej o tym, co macie obowiązek i chcecie czynić, albo co już teraz czynicie. W prostocie serca chodźcie drogami Pana i nie frasujcie się w duchu. Musicie nienawidzić swoich wad, jednak nienawiść ta ma być nie dokuczliwa i nerwowa, lecz pełna spokoju. Trzeba wobec nich okazywać cierpliwość i przez święte uniżanie się próbować odnieść z nich pożytek.

Moje drogie Córki, jeśli nie będziecie okazywały takiej cierpliwości, wtedy wasze niedoskonałości zamiast się zmniejszać, będą się stawały coraz większe, bo nic nie stanowi tak skutecznej pożywki dla naszych braków, jak niepokój i niecierpliwość w ich usuwaniu. Pamiętajcie, moje Córki, że jestem wrogiem pragnień jałowych, tak samo jak pragnień ryzykownych i złych. Bo jeśli nawet przedmiot pragnienia jest dobry, to jego pragnienie jest zawsze szkodliwe dla nas, wtedy zwłaszcza, gdy jest połączone z nadmiernym zatroskaniem. Bóg nie wymaga od nas tego rodzaju dóbr; oczekuje od nas innego dobra i chce, żebyśmy się w nim ćwiczyli.

On chce do nas przemawiać wśród cierni, w krzewie, w chmurach i grzmotach - tak, jak przemawiał do Mojżesza. My tymczasem chcemy, żeby do nas mówił w łagodnym, świeżym powiewie wiatru, jak mówił do Eliasza. Czego się jednak obawiacie, moje Córki? Słuchajcie Waszego Pana, który mówi Abrahamowi, a także Wam: „Nie lękajcie się, ja jestem waszym opiekunem". Czego jednak szukacie na ziemi, jeśli nie Boga?

za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz