Prosisz mnie o ocenę Twojej miłości do Boga. Ale jakże to, Syneczku najmilszy, Ty sam nie czujesz tej miłości w swym duchu? Czym jest to żarliwe pragnienie, o którym pisałeś w swym liście? Kto wlał Ci w serce to pragnienie miłowania Pana? Czy te święte pragnienia nie pochodzą może od Niego? Gdyby w duszy nie było nic poza tym pragnieniem kochania swego Boga, to byłoby już wszystko, to jest sam Bóg, bo Boga nie ma tam, gdzie nie ma pragnienia Jego miłości. Bądź więc spokojny co do istnienia Boskiej miłości w Twoim sercu. A jeśli to Twoje pragnienie nie jest zaspokojone, jeśli wydaje Ci się, że zawsze pragniesz i nigdy nie możesz dojść do miłości doskonałej, wszystko to nie dowodzi braku miłości Boga w Tobie. Znaczy to raczej, że nigdy nie powinieneś powiedzieć „dosyć", inaczej mówiąc nie powinieneś, ani nie możesz, zatrzymać się na drodze miłości Bożej i świętej doskonałości.
Wiesz dobrze, że miłość doskonałą możemy posiąść wtedy dopiero, gdy posiądziemy przedmiot tej miłości, którym w naszym wypadku jest sam Bóg - po cóż więc tyle niepokoju i takie zniechęcenie?
Pragnij więc zawsze, pragnij z większą ufnością i nie lękaj się. Jak to jest możliwe, żeby dusza, która cała poświęciła się niebieskiej Miłości, która z Bożą pomocą stara się podobać Bogu, zawsze pragnie i pożąda najczystszych wód tej Boskiej miłości - jak to możliwe, pytam, żeby ta dusza któregoś dnia odeszła z tego świata w oschłości, oziębła i bez pragnienia Boga? Jak to możliwe, żeby ta dusza odeszła z tego świata z piętnem wiecznego odrzucenia? Czy nie wydaje Ci się to sprzecznością? A wierzyć w to wszystko, czy nie byłoby obrażaniem dobroci Bożej, która nie tylko że nie odrzuca dusz skruszonych, ale nieustannie szuka także dusz upartych?
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz