Na zbliżające się święta Bożego Narodzenia posyłam Ci - z sercem na ustach i ze szczerym synowskim uczuciem - moje najlepsze życzenia, prosząc Dzieciątko Jezus o Twoją szczęśliwość duchową i doczesną.
Przychodzące na świat Dzieciąteczko niech przyjmie moje skromne i nieudolne modlitwy, które przez te święte dni będę do Niego zanosił z żywą wiarą za wszystkich przełożonych, za cały świat.
Niech to niebieskie Dzieciątko zechce przyjąć również moje pragnienia: chcę Je kochać, tak bardzo, jak tylko zdolne jest stworzenie; kochać Je tu, na ziemi, i widzieć, że wszyscy inni tak samo Je kochają.
Oby raczyło zesłać trochę niebieskiej rosy do serc tych udręczonych dusz! Brak mi w tej chwili słów, które bym mógł Ci, Ojcze, podsunąć; powiem tylko, że ich los jest godny pozazdroszczenia. Widząc je tak zgnębione, cieszę się z tego w duchu i odczuwam świętą zazdrość - taką, która skłania do współzawodnictwa. Ich stan, jednej zwłaszcza, drogi Ojcze, jest teraz taki, że nie może ich już pokrzepić żadne dobro słowo, które by można im podszepnąć.
Bóg pogrążył ich umysły w ciemnościach, ich wolę w oschłości, pamięć w pustce, serce w goryczy, przygnębieniu i w krańcowym opuszczeniu. Wszystko to jest nader godne pozazdroszczenia, bo wszystko to przysposabia i przygotowuje ich serca do przyjęcia autentycznej formy ducha, to jest do zjednoczenia w miłości.
Bóg jest z nimi i to powinno im wystarczyć do nabrania pewności, że ich wola jest zawsze gotowa do całkowitego oddania się Bogu i do czynów związanych ze służeniem Mu i oddawaniem czci.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz