Chcąc osiągnąć nasz ostateczny cel, musimy iść za naszą Boską Głową, za Jezusem, który wybraną duszę prowadzi tą samą drogą, którą sam przebył, a więc drogą wyrzeczenia i krzyża: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje" (Mk 8,34). I czy nie powinnaś uważać się za szczęśliwą, że Jezus w ten sposób się z Tobą obchodzi? Nierozumny ten, kto nie potrafi przeniknąć tajemnicy krzyża.
Duch Święty mówi, że chcąc dotrzeć do portu zbawienia, dusze wybranych muszą przejść przez ogień bolesnych upokorzeń i przez nie się oczyścić, tak jak złoto i srebro oczyszcza się w tyglu; w ten sposób zaoszczędzone im będą zadośćczynne cierpienia w życiu przyszłym: „Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach poniżenia bądź wytrzymały! Bo w ogniu próbuje się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu poniżenia" (Syr 2,4-5).
Jezus chce nas uświęcić za wszelką cenę, Ciebie zaś - bardziej niż wszystkich innych. Na każdym kroku daje tego dowody; można by pomyśleć, że nie ma nic innego do zrobienia, poza uświęcaniem Twej duszy. O, jak dobry jest Jezus! Kolejne krzyże, które nakłada na Ciebie, są najpewniejszymi i zupełnie wyjątkowymi znakami Jego zapamiętałej miłości ku Tobie. Daje Ci nadto siłę nie tylko wystarczającą do ich zasługującego niesienia, ale więcej nawet. Wierz mi, że siła, którą Ci daje, nie pozostaje w Tobie bezowocna; zapewniam Cię o tym w imię Boga, powinnaś mnie słuchać pokornie i odsuwać od siebie wszelkie myśli przeciwne.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz