Czy Jezus udzieli mi przynajmniej łaski skonania w tym miejscu, do którego mnie powołał w swej tak wielkiej ojcowskiej miłości? Ta słodka nadzieja podtrzymuje mnie jeszcze i dopomaga mi w życiu.
Ponieważ Jezus nie pozwolił mi poświęcić mojej ukochanej matce prowincji całej mojej osoby, oddałem się Panu jako żertwa ofiarna za wszystkie jej duchowe potrzeby i tę ofiarę nieustannie ponawiam przed Panem.
Cieszę się, że ta moja ofiara została po części przyjęta. Oby dobry Jezus zechciał ją przyjąć w całości.
Cóż Ci powiem o aktualnym stanie mego ducha? Straszliwy kryzys, o którym Ci wzmiankowałem w innym liście, pogłębia się coraz bardziej. Obecnie moja dusza znalazła się jakby w żelaznym pierścieniu. Obawia się, że obraża Boga na każdym kroku, to zaś budzi we mnie tak wielkie przerażenie, że można je przyrównać jedynie do męczarni potępionych.
Nie myśl, Ojcze, że w tych moich słowach jest jakaś przesada. Tak właśnie to wygląda. Jednej z ostatnich nocy wydawało mi się, że na ten widok po prostu skonam. Pan pozwolił mi mianowicie doświadczyć wszystkich mąk, które na tamtym świecie cierpią potępieni.
Tym jednak, co z drugiej strony najbardziej mnie zadręcza w tym okresie, jest niebywałe nasilenie w duszy pragnienia miłowania Boga i dania należytej odpowiedzi na Jego dobrodziejstwa.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz