Ty, Panie, znasz te gorące łzy, które wylewałem przed Tobą w tamtych smutnych czasach. Znasz, Boże mojej duszy, jęki mego serca, łzy, które spływały z tych oczu. Widziałeś niezaprzeczalne ślady tych łez i sytuacji, którą przeżywałem: mokre od płaczu poduszki. Chciałem, zawsze chciałem być Tobie posłuszny, moje życie jednak zatrzymywało się. Chciałem raczej umrzeć, niż przeciwstawić się Twemu wezwaniu.
Ty, Panie, chciałeś jednak najpierw wypróbować na Twoim synu wszystkie następstwa autentycznego powierzenia się Tobie; potem wyciągnąłeś nade mną swą potężną rękę i poprowadziłeś mnie tam, dokąd mnie wołałeś. Chwała Ci za to, mój Boże, nieskończona chwała i dziękczynienie!
Ukryłeś mnie tutaj przed oczami wszystkich, jednak synowi swemu powierzyłeś do spełnienia wielką misję - misję znaną tylko Tobie i mnie. Boże mój! Mój Ojcze! Jak ja wypełniłem tę misję?
Nie wiem. Wiem tylko, że z pewnością powinienem był uczynić więcej jeszcze, i to jest przyczyna niepokoju goszczącego obecnie w mym sercu.
Niepokoju, który w tych dniach duchowego wyciszenia narasta we mnie z coraz większą siłą.
źródło: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz