Na nadchodzące święta Bożego Narodzenia i zbliżający się Nowy Rok posyłam Ci, z sercem pełnym wdzięczności i ze szczerym synowskim uczuciem, moje najlepsze życzenia, prosząc Dzieciątko Jezus o Twoją szczęśliwość duchową i doczesną.
Nie miej, Ojcze, wątpliwości, że Twój syn potrafi w swej maleńkości pełnić obowiązki wobec naszego wspólnego Ojca i z ufnością oczekiwać spełnienia Jego pragnień. Niech przychodzące na świat Dzieciątko przyjmie moje skromne i nieudolne modlitwy, które w tych dniach z wielką ufnością zanoszę za Zakon, za przełożonych, prowincję i za cały Kościół.
Chcę Ci powiedzieć, że od jakiegoś czasu obserwuję w sobie ciekawe zjawisko, które zresztą daje mi trochę do myślenia. Podczas modlitwy zdarza mi się zapominać o pomodleniu się za osobę, która mi się poleciła (nie o wszystkich jednak), albo o osobie, za którą miałem intencję się pomodlić. Przed rozpoczęciem modlitwy staram się polecić Bogu tę czy inną osobę, jednak gdy tylko zacznę się modlić, czuję w głowie absolutną pustkę i nie ma w niej najmniejszego śladu tego, co przecież tak bardzo leżało mi na sercu.
Kiedy indziej znowu, gdy jestem na modlitwie, przychodzi mi nagle na myśl pomodlić się za osobę, za którą nigdy nie miałem intencji modlenia się, a co dziwniejsze - za kogoś, kogo ani nie widziałem, ani o kim nie słyszałem, ani nikt mi tej osoby nie polecił.
I wcześniej czy później Pan zawsze wysłuchuje tych modlitw. Niech Pan Ci pozwoli zrozumieć rzeczywiste znaczenie tego dziwnego i nowego zjawiska, i jeśli Bóg chce, żebyś mi to wyjawił, proszę, nie odmawiaj mi tego.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz