Jak zdołam opowiedzieć Ci o nowych triumfach Jezusa odniesionych w tych dniach nad moją duszą? Poprzestanę na opowiedzeniu Ci tego, co miało miejsce w ostatnią środę. Jak potężny ogień płonął w mym sercu owego dnia! Jednocześnie czułem jednak, że ogień ten roznieciła przyjazna mi ręka, na Boski sposób zazdrosna. [...]
Po zakończeniu Mszy pozostawałem razem z Jezusem na dziękczynieniu. O, jak słodka była rozmowa z rajem prowadzona tego ranka! Taka była, że chociaż chciałbym Ci wszystko powiedzieć, nie potrafiłbym. Były w niej takie rzeczy, że nie sposób przełożyć ich na ludzki język, bez utraty ich głębokiego, niebiańskiego znaczenia. Wybacz mi, jeśli powiem, że serce Jezusa i moje stały się jednym sercem. Nie biły już dwa serca, lecz jedno. Moje serce znikło, jak znika kropla wody, gdy wpadnie w morze. Jezus przebywał w raju, był Królem. Panująca we mnie radość była tak intensywna i głęboka, że nie mogłem się opanować: rozkoszne łzy zalewały mi twarz.
Tak, mój Ojczulku, człowiek nie może zrozumieć tego, że kiedy jego serce przepełnia raj, wtedy serce zasmucone, będące na wygnaniu, słabe i śmiertelne, nie może tego wytrzymać i wybucha płaczem. Tak, powtarzam, radość napełniająca moje serce była tak wielka, że długi czas płakałem.
za: 365 dni z Ojcem Pio, Poznań 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz